O 22.00 dotarliśmy do Umea. Mariola podała nam namiary na znajomych, którzy mogliby nas przenocować. Niestety jak byśmy powiadomili ich wcześniej to by dało radę u nich przenocować no ale nic to. Dali nam namiary na”tani” hotel. Okazało się, że recepcja jest tylko do 20.00. Udało mi się wejść do środka za jakimiś dwoma typami. Wolne pokoje były ale pojawił się problem. Mieliśmy przy sobie tylko 80 koron (dalej nie znaleźliśmy kantoru) a Euro nie chciała przyjąć a kartą nie można było płacić. Długo z laską pertraktowałem, chciałem nawet zostawić paszport (o innych sposobach już nawet nie wspomnę) żeby tylko iść z rana do banku i wymienić kasę no ale chyba mam za mało uroku osobistego:( No to pojechaliśmy szukać bankomatu a przy okazji może innego hotelu. Zajechaliśmy na stację benzynową na obrzeżach miasta. Na stacji był tylko jeden pracownik obsługujący wszystko. Najlepsze było to jak stałem obok kasy, koleś szukał w jakiejś książce hostelów w mieście a do kasy ustawiła się znaczna kolejka. Widok min Szwedów bezcenny. W Polsce to by wzywali „Panie stojące przy drodze” a tu nic, każdy uśmiechnięty że sobota i jutro do pracy nie trzeba iść. Dostałem adres hostelu ale oczywiście recepcja zamknięta. Nie pozostało nam nic innego jak wybrać kasę z bankomatu i wrócić do tego pierwszego hotelu. Po zalogowaniu się do pokoju a było już po 23.00 okazało się, że musimy go opuścić o 8.00 rano. Masakra. A w pokoju nie było ani łazienki, ani ubikacji, ani telewizora, ani Internetu. Dobrze, że łóżka były. Od razu poszliśmy spać no bo co tu robić.
Koszt tego fantastycznego hostelu tylko 675 koron. (na trzy osoby)
Przed 8.00 opuściliśmy to fantastyczne miejsce. Chyba tam już nie wrócimy. Ledwo ujechaliśmy za miasto, patrzymy a tu taki nawet, nawet parking. No to migacz w prawo i na popas. Przy -1 nasza kuchenka nawet dawała rady. Woda szybko się gotowała, więc radowało to nasze serca bardzo. Moja radość nie trwała długo, ponieważ poniewczasie spostrzegłem oczyma mymi, że kubek z wodą pod mą stopą był. No i pierwsza partia wody wylała się, ale nic to, gdyż podówczas gotowała się już znowu. Śniadanio-obiad wył wyśmienity. Nie ma to jak zjeść rosół w Niedzielę. Biwak zajął nam godzinę. Po drodze mijamy mijamy górzyste tereny z jeziorami. Widoki piękne, droga elegancka a piwo drogie. Po drodze ok. godz. 14 zatrzymaliśmy się w miejscowości Sundsvall. W końcu należałoby wymienić te Euro. Oczywiście nam się nie udało. Nie było co łazić po tym mieście więc pojechaliśmy dalej. Po drodze zastanawialiśmy się czy zostać na noc w Uppsala czy zwiedzić w mgnieniu oka Sztokholm i jechać na zaklepany nocleg do Malmo. Wygrała opcja pierwsza. Akurat nam się udało gdyż trafiliśmy na moment w którym kobitka miała zamykać recepcję. Udało się nocować. Hotel na bank zrobiony jest z więzienia. Ale jest całkiem przyjemnie, tylko że jesteśmy chudsi o parę Euro. Ale mieliśmy ubaw jak kobita nie potrafiła zamienić koron na Euro.
Zadanie nr 1.
Pokój dla trzech osób ze śniadanie w miejscowości Uppsala kosztuje 1077 Koron szwedzkich. Biorąc przelicznik, że 1 Euro jest wart 11 Koron Szwedzkich, ile kosztował nocleg??
Dla pierwszej dobrej odpowiedzi przewidziana jest nagroda. Musieliśmy Pani pomóc bo po trzeciej próbie się pogubiła strasznie.
Potem poszliśmy do sklepu po jakieś piwo. Okazało się że piwa nie ma w tym sklepie. Ciekawe z czego ten sklep się utrzymuje. Pojechaliśmy na stację benzynową, zaopatrzyliśmy się w piwko i poszliśmy spać.
W ogóle fajnie na mapie pokazało. Przez Bałtyk hehe
Pozdrowienia dla A. M. O. P. W.