Ok. godziny 7.00 na wschodzie zaczęło się przejaśniać. a 8.00 przekroczyliśmy granicę Litwy z Łotwą. Zamieniliśmy się z Przemkiem za kółkiem Dłubkolota. Po przekroczeniu granicy zatrzymaliśmy się w pierwszym miasteczku i okazało się że Pani sprzedawczyni włada po angielsku i Euro można płacić. Drogi na Łotwie podobne do naszych. Poranek przepiękny. Wszędzie biało, mroźno a do tego słońce wstaje. Taką zimę to ja lubię. Ryga jest bardzo dziwnym miastem. Pierwsza rzecz, która nas zdziwiła to było to jak "Ryżanie" na rzece Dźwinie (która ma szerokość Wisły na w okolicach Warszawa) zrobili se przeremble i łowili ryby. Nie chcieliśmy być gorsi od nich i pojechaliśmy nad morze zjeść śniadanie. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Wstęp na plażę kosztuję 1 Łat czyli ok. 6PLN. Wyciągneliśmy naszą super mega kuchenkę i zjedliśmy gorące kubki z chlebem. Śniadanie ful wypas. Podczas tego śniadania okazało się też że baterie w temperaturze -15 szybko padają więc zdjęć chyba dużo nie zrobię.
Po śniadaniu pojechaliśmy do centrum i tylko się wkurzaliśmy bo nigdzie nie można było zaprakować. Nie z powodu braku miejsca tylko z powodu naszej nieznajomości ich języka. W końcu jak już zaparkowaliśmy to już nie było co zwiedzać bo już wszystko widzieliśmy z samochodu krążąc po centrum szukając miejsca parkingowego. Postanowiliśmy, że zjemy sobie coś na ciepło. Poszliśmy do restauracji. Jedzenie było nawet smaczne ale jak dla mnie to małe porcje no ale trudno. Idąc do samochodu po prostu szczeny nam opadły. Jak już wcześniej wspominałem o tej niestamowitej rzece i ludziach, teraz dostrzegliśmy, że ludzie wydeptali sobie ścieżkę przez rzekę. No bo po co chodzić przez most. Ale z nich krejzole. Zapakowaliśmy się w samochód i pojechaliśmy w stronę Tallina.
Koszt pobyty na Łotwie:
17 Litów paliwo
1 Lit wstęp na plaże
19 Litów obiad dla trzech osób
6 litów 6 hamburgerów litów kawa i 6 piw na pamiątkę do domu
Pozdrowienia dla A. M. O. P. W.