Wyjechaliśmy z Herbów o 7.30. A wszystko przez lód. Śnieg na poboczu wyglądał jak biały beton. No po prostu szklanka, lecz nie przeszkadza nam to i ciśniemy ostro na Warszawkę. Ślizgawica była jak pierun. Nasz dłubkolot zamienił się bobslej. Dobrze, że stąd wyjeżdżamy.
Do Warszawki dotarliśmy o 12.00. Warszawa cała zasypana a najlepsze było to, że w tunelu też był śnieg. W tej stolycy to wszystko mają najlepsze. W Warszawce zabawiliśmy dłużej gdyż wstąpiliśmy po GPSa do mojej kuzynki Jowity, synów Alana, Oliviera i męża Darka. I tu nas spotkała miła niespodzianka mianowicie czekał na nas wyśmienity obiad. . O 15.00 wyruszyliśmy w stronę Augustowa. Przejeżdżaliśmy przez Legionowo i aż mi się łezka w oku zakręciła. Po drodze załatwiliśmy sobie nocleg w Tallinie z niedzieli na poniedziałek przez stronkę hospitalityclub.
O 17.30 zatrzymaliśmy się w Ostrołęce. Chłopaki na fajeczkę a ja na hotdoga z Orlenu. Każdy ma swoje słabości:).
20.30 i już jesteśmy w Augustowie. Warunki pogodowe coraz lepsze a przez CB Radio dowiedzieliśmy się że na Litwie, Łotwie i Estonii drogi są lepsze niż u nas. W Kauflandzie zakupiliśmy ostatnie pamiątki i lecimy na Suwałki, w których jesteśmy o godzinie 21.30.
Plan mamy taki żeby dotrzeć nad ranem do Wilna , tam pozwiedzać starówkę (podobno najpiękniejszą w Europie) i jechać do Tallina na umówiony nocleg.
Do tej pory przejechaliśmy 580 km. Tankowaliśmy dwa razy. Jak na razie wydaliśmy 150PLN na gaz, 30PLN na mapy, 12PLN na hotdobi, 54PLN na żubrówkę i 10PLN na żubry. Swoją drogą jak u nas jest piwo żubr to czy w Finlandii mają piwo Renifer.
Do zobaczenia
Pozdrowienia dla A. M. O. P. W.