Do Lapua wyjechaliśmy o 0.15. Jechaliśmy przez Tampare. Autostrada marzenie. Prawie cała oświetlona, pasy szeroki i praktycznie zerowy ruch samochodowy. Do Laupa dojechaliśmy o godzinie 6.00 Z nawigacją bez problemu dojechaliśmy pod blok Krzyśka. Nie chcieliśmy go budzić więc drzemneliśmy się troszeczkę w samochodzie. Orzeźwiająco się śpi w -10.Mieszkanie niesamowite. Każde mieszkanie ma ponad 70m kwadratowych a przy tutejszych zarobkach wychodzi jakby się płaciło w Polsce 400 złotych. Zostaliśmy poinstruowani co i jak i co można zobaczyć w mieście. Krzysiek poszedł do pracy a my poszliśmy spać. O 16.00 obudził nas nasz gospodarz gdy wrócił z pracy. Ogarneliśmy się i pojechaliśmy do Muzeum nabojów, które mieści się w tym uroczym miasteczku w dawnej fabryce amunicji.
Miasteczko to ma ok. 15 000 mieszkańców a znajdują się w nim: teatr, kino, biblioteka (wszystko to zaadaptowane w starej fabryce), lodowisko, przeogromny basen, kompleks boisk do piłki nożnej a za miasteczkiem jest górka z wyciągiem gdzie można jeździć na nartach, biegać na nartach, gdzie jest wyciąg i rampa dla snowbordzistów. Podobno to jest standard w każdym miasteczku. Po przyjeździe do muzeum napotkaliśmy pierwsze problemy. Mianowicie, wyłączyliśmy silnik Dłubkolota, przekręciliśmy światła a one dalej świecą. Poczekaliśmy trochę a one dalej nie chcą zgasnąć. Odstawiliśmy nasz pojazd, wyłączając wtyczkę z akumulatora i pojechaliśmy do Sejnejoki jakieś 20 km na żarcie. Knajpa full wypas. Płacisz 9 Euro i jesz co chcesz i ile chcesz. Szkoda, że nie można najeść się na zapas. Po powrocie poszukaliśmy na necie co się mogło stać. Najprawdopodobniej zamroził się przekaźnik do świateł. Jakby ktoś wiedział gdzie się znajduje w Renault Megan to prosimy o pomoc. Zaraz przyjdzie też Abu (z Ghany) i przy żubrówce zastanowimy się co robiź dalej. Czy wracamy czy jedziemy dalej. Mam nadzieję, że nasza podróż będzie dalej trwała.
Pozdrowienia dla A. M. O. P. W.